Przybyli na nie producenci tych owoców, przedstawiciele Instytutu Ogrodnictwa w Skierniewicach, Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, Krajowego Zrzeszenia Plantatorów Aronii i Krajowego Stowarzyszenia Plantatorów Czarnych Porzeczek a także KUPS-u i Krajowego Stowarzyszenia Przetwórców Owoców i Warzyw.
– Bezpieczeństwo żywnościowe to jeden z istotnych problemów – mówił Andrzej Karolak prezes KZPA. – Zgodnie z zarządzeniem parlamentu europejskiego, każde gospodarstwo wytwarzające produkcję pierwotną (tutaj owoce) jest zobowiązane do zarejestrowania się we właściwym miejscu zamieszkania Powiatowym Inspektoracie Sanitarnym. Nie wszyscy producenci jednak tego przestrzegają. Co oznacza że ich plantacje nie są kontrolowane. Im mniejsza plantacja, tym większe zaniedbania. Jak więc zmusić takich producentów do dbania o uprawę? Jak ograniczyć ich niezgodne z prawem działania? – Chcemy oferować zakładom przetwórczym towar wysokiej jakości, a nie śmieci, jednak przez nieuczciwych rolników nie jest to proste. Bezpieczeństwo żywnościowe jest niezbędnym czynnikiem do zmiany na rynku polskim. Osiągnięcie jego byłoby wielkim krokiem dla rolnika i zakładu – dodał.
– Warunki sanitarne na wielu plantacjach porzeczki czarnej są bardzo złe przez co jakość owoców pozostawia wiele do życzenia – mówił Piotr Baryła prezes Krajowego Stowarzyszenia Plantatorów Czarnych Porzeczek. – Takimi działaniami możemy zostać wyeliminowani z europejskiego rynku. W Polsce jest nadprodukcja owoców porzeczki czarnej, ale nie wiadomo jak duża. Zdaniem pana Baryły, warto by było aby zakłady przetwórcze określiły jaką ilość porzeczki są w stanie skupić i do jakiego bezpiecznego poziomu produkcja powinna być ograniczona. – Jeśli w tym roku na skutek przymrozków kwietniowych zbiory będą mniejsze, cena może wzrosnąć a to będzie sygnał to wzrostu nasadzeń. Tak pogrążymy się w kryzysie – powiedział.
– Zapasy porzeczki czarnej w magazynach przetwórni są ogromne – zabezpieczenie potrzeb nawet w 80%. Ceny są niskie i chyba niższe być nie mogą – mówił Andrzej Gajowniczek, prezes Zarządu firmy Real (producent mrożonych owoców i warzyw z Siedlec). Jak wyjaśniał przetwórca nie może podpisać umowy z wysokimi cenami surowca, bowiem nie jest w stanie sprzedać przetworów. Umowy kontraktacyjne są potrzebne, lecz powinny być zakładane w momencie równowagi rynkowej. - Przetwórca nie może przejąć obowiązku Agencji i zabezpieczyć rentowność produkcji. Rynkiem reguluje popyt i podaż - skomentował.
Wyjściem z tej sytuacji byłoby podpisywanie umów przed zbiorem na określoną ilość surowca, z ceną i z odpowiedzialnością obydwu stron – producenta i zakładu przetwórczego. Jeśli rolnik sprzeda towar bez kontraktacji to zapłaci karę, a nadwyżka produkcji musi być zutylizowana.
Jak przypomniał przedstawiciel resortu rolnictwa Waldemar Sochaczewski, w 2004 r. zostały wydane wspólnotowe rozporządzenia w zakresie higieny żywności, tzw. pakiet higieniczny oraz rozporządzenia dotyczące urzędowej kontroli żywności. – Jeśli wśród producentów w waszej branży są tacy, którzy nie stosują się do obowiązującego prawa i nie rejestrują swoich plantacji to proszę o złożenie pisemnego wniosku o zintensyfikowanie kontroli w branży.
Przepisami wspólnotowymi nie jest narzucony obowiązek zawierania umów kontraktacyjnych. – Umowa na dostawy towarów już jest – wyjaśniał. – Obowiązek zawierania pisemnych umów na dostawę produktów rolnych ma na celu wzmacnianie współpracy w łańcuchu dostaw żywności. Nowe przepisy wprowadzają kary pieniężne za produkty nabyte wskutek wadliwej umowy lub bez pisemnej umowy na dostawę produktów rolnych. – W ramach tych umów Minister rolnictwa ma możliwość wprowadzenia terminu do którego mogą być one zawierane. Jednak może się okazać, że jest on nietrafiony, ze względu na pogodę w danym sezonie – wyjaśniał.
Wspomniał jeszcze o możliwości powołania organizacji międzybranżowej, która pogodziłaby interesy obydwu grup (producentów i przetwórców) w celu zbilansowania potrzeb produkcyjnych. msz