Proces organizowania się ogrodników przebiega dziś w formie grup producentów owoców i warzyw, z których większość przyjęła formę spółek z. o. o. A przecież – jak mówiła wiceminister rolnictwa Zofia Szalczyk na konferencji poświęconej spółdzielczości rolniczej – spółdzielczość orientuje się nie tylko na zysk, lecz także na aspekty społecznych potrzeb swych członków, inaczej też podchodzi do kwestii podziału zysków.
O sytuacji w Europie opowiadał na konferencji Prodromes Kalaitiz z Komitetu Generalnego Spółdzielczości Rolniczej (COGECA), europejskiej organizacji spółdzielczości, zrzeszającej 30 krajowych organizacji. – Czas embarga rosyjskiego jest bardzo trudny, lecz nawet podczas recesji spółdzielnie sobie radzą – podkreślił. – Poszczególni rolnicy są za mali w zderzeniu z hurtownikami i sieciami. Nie są w stanie indywidualnie reagować na to, co dzieje się na rynku. Działanie na rynku oznacza inwestycje w przechowalnictwo i przetwórstwo. Szukanie nowych rynków też nie ma sensu w pojedynkę.
W unii Europejskiej istnieje około 22 tys. spółdzielni rolniczych, z czego 90% to małe i średnie przedsiębiorstwa. Obroty ich wszystkich zamykają się sumą około 300 mld euro. Ta forma własności najpopularniejsza jest we Włoszech (6 tys.) i Hiszpanii (około 4 tys.).
W Polsce, jak informował Witold Boguta, mamy (stan na 15 września) 309 grup i organizacji producentów owoców i warzyw, zrzeszających ponad 7300 producentów (średnio 24 osoby w jednej grupie) co stanowi około 5% liczby towarowych producentów owoców i warzyw. Udział w rynku – 25–26% – to zaledwie połowa średniej europejskiej. Najlepsze zorganizowanie jest w województwach mazowieckim, wielkopolskim, kujawsko-pomorskim i lubelskim. Najwięcej grup powstało wśród producentów jabłek (około 130), pieczarek i pomidorów szklarniowych, słabe jednoczenie odnotowują uprawiający owoce miękkie i warzywa gruntowe. Majątek wytworzony przez grupy producentów sięga wartości 10 mld zł, z czego 7,5 mld stanowi pomoc unijna i krajowa. jsz