O szansach i wyzwaniach dla nowoczesnej produkcji ogrodniczej w Polsce w świetle przepisów unijnych i globalnych trendów rynkowych mówił dr inż. Mirosław Korzeniowski ze Stowarzyszenia AGROEKOTON.
Zauważył, że głównym czynnikiem, który wpływa na obecny stan i na przyszłość polskiego i europejskiego ogrodnictwa jest Zielony Ład i towarzyszące mu dwie strategie – Od pola do stołu i Bioróżnorodności. Założeniem Zielonego Ładu jest to, by do 2050 roku Europa stała się kontynentem neutralnym dla klimatu.
- Z naszej perspektywy produkcji ogrodniczej istotnie zmienią się kierunki dostaw żywności. Oprócz tego, że produkujemy żywność, również ją importujemy. Prawdopodobnie w najbliższych latach i dekadach będziemy importować jej znacznie więcej. UE podpisała przecież umowę z Mercosur, a Unia kupuje coraz więcej żywności w krajach Afryki Północnej czy Turcji. Umowy o wolnym handlu dotyczą też niektórych gatunków upraw rolniczych z Ukrainy. Musimy więc uwzględnić, że obieg żywności i obieg handlowy będą się zmieniały w przyszłości – powiedział Korzeniowski.
Zaznaczył, że perspektywa osiągnięcia celów strategii Od pola do stołu jest znacznie krótsza niż Zielonego Ładu, bo do 2030 roku. Ma ona przede wszystkim zapewnić Europejczykom zdrową i przystępną cenowo żywność.
- I to jest główny cel, a dbanie o rolników jest tylko jednym z elementów tej strategii – podkreślił Korzeniowski.
Zauważył też, że jednym z kluczowych elementów strategii Od pola do stołu jest nowy cel, który dla rolnictwa nie był wcześniej definiowany. Chodzi o przeciwdziałanie zmianom klimatu. Będzie się ono wiązało z nowymi zadaniami, ale da też pewną szansę na rozwój gospodarstw, bo na to działanie będą kierowane środki finansowe.
W unijnych strategiach najwięcej kontrowersji budzi kwestia ograniczenia pestycydów i nawozów, a także zagospodarowanie 25 proc. gruntów rolnych na potrzeby rolnictwa ekologicznego.
- Widzimy tutaj dużo zagrożeń, ale też i szanse. Sporo będzie zależało od tego, jak UE i poszczególne kraje poprowadzą politykę i jak opracują systemy wsparcia unijnego zarówno w ramach Wspólnej Polityki Rolnej, jak i innych programów – ocenił prezes AGROEKOTON.
25 proc. gruntów pod ekologię. Czy w Polsce to możliwe?
Zaznaczył, że wielu ekspertów twierdzi jednak, że osiągnięcie w Polsce poziomu 25 proc. powierzchni pod uprawy ekologiczne jest nieosiągalne. Wynika to z kilku czynników, chociażby z tego, że w wielu krajach UE udział użytków zielonych w rolnictwie ekologicznym wynosi ponad 50 proc., a w Polsce jest to zaledwie 25 proc.
Średnia powierzchnia gospodarstw ekologicznych w naszym kraju wynosi 24,5 ha i stale rośnie, ale ilość takich gospodarstw spada. Trzeba też pamiętać, że aż 80 proc. gospodarstw w Polsce prowadzi produkcję wyłącznie roślinną.
W Polsce udział rolnictwa ekologicznego jest istotnie poniżej średniej unijnej. Na ile ono wzrośnie, zdecyduje w głównej mierze rynek i oczekiwania konsumentów. Być może nie trzeba będzie osiągnąć w Polsce wskaźnika 25 proc., bo prawdopodobnie zostanie on przyjęty na poziomie całej UE. Czyli kraje, takie jak Polska, które nie mają warunków, by aż tak istotnie zwiększyć produkcje ekologiczną, będą mogły pozostać przy niższym poziomie.
- Myślę, że wielkość produkcji ekologicznej w naszym kraju wzrośnie maksymalnie do kilkunastu procent. Większość rolnictwa w Polsce nadal pozostanie w segmencie konwencjonalnym, który będzie ewoluował w stronę rolnictwa zrównoważonego – zaznaczył ekspert.
Kto będzie musiał najbardziej ograniczyć zużycie pestycydów?
Korzeniowski zwrócił też uwagę na duże różnice między krajami w zużyciu substancji aktywnej na ha. Wiodącymi państwami są tutaj Holandia, która zużywa 8 kg/ha i Włochy - 6,5 kg. Polska plasuje się w końcówce tej listy z 2,5 kg na ha. Z kolei średnia w UE wynosi 3,5 kg/ha. Warto przy okazji zauważyć, że z każdym rokiem kurczy się lista substancji czynnych. Dla przykładu: w 2020 r. w Polsce wycofano 237 produktów, w tym prawie 100 fungicydów. Eksperci oceniają, że wielkim zagrożeniem dla rynku jest wycofywanie preparatów z grupy triazoli.
- Ale z drugiej strony dużo więcej rejestrowanych jest środków biologicznych. To daje nadzieję, że gospodarstwa będą miały więcej narzędzi biologicznych. Wtedy uda się ograniczyć ryzyko wynikające ze stosowania konwencjonalnych śor starszej generacji. Ten proces będzie mocno wpływać na sposób prowadzenia ochrony upraw – ocenił ekspert.
Wyzwania przed polskim ogrodnictwem
Do wyzwań, przed którymi stoi polskie ogrodnictwo Korzeniowski zaliczył, poza Zielonym Ładem i nową WPR, budowanie żyzności gleby oraz pojawienie się nowych szkodników, jak tarczniki w sadach, Drosophila suzuki czy mączlik. Ważne będzie także zapewnienie stabilności finansowej rolnikom, by mogli kontynuować produkcję.
Zaznaczył, że kolejnym istotnym wyzwaniem, przed jakim stoi polskie ogrodnictwo, jest jego promocja i pokazanie konsumentom na całym świecie, że mamy np. mniejsze zużycie śor na ha.
Kamila Szałaj
Kamila Szałaj