Producenci robią wszystko, by dostarczany towar spełnił najwyższe wymagania, inaczej sieci sklepów go nie przyjmą. Co z tego, jeśli same supermarkety nie dbają o wysoką jakość sprzedawanych produktów. Na stoiskach owocowo-warzywnych panuje samoobsługa. Klienci mogą dotykać i wybierać produkty, nie dbając o pozostałe.
Niektórym warzywom, takim jak kalafiory, ta nieuwaga bardzo szkodzi. Nadmierne dotykanie i obijanie powoduje, że na różach pojawiają się plamy. Produkt przestaje być atrakcyjny i klient go nie kupuje. To z kolei odbija się na zamówieniach składanych przez sieci, czyli cierpią producenci.
Producent Jos Stevens twierdzi, że cena jaką otrzymuje (30-40 centów), zdecydowanie nie wystarcza na pokrycie kosztów wytwarzania. Uważa, że produkcja byłaby opłacalna, gdyby cena kalafiorów wzrosła dwukrotnie.
Producent zastanawia się także co się stanie z uprawą kalafiorów w przyszłości. Według niego produkcja prawdopodobnie się obniży, ponieważ spada zapotrzebowanie na to warzywo. Jednym z elementów pogarszających sytuację, są nieatrakcyjne kalafiory oferowane w supermarketach. Klienci mając szeroki wybór innych produktów często z nich rezygnują. Stevens nadzieję upatruje w zmianie podejścia wielkich sieci do sposobu dystrybucji kalafiorów.
mk
źródło: freshplaza.com