Przez lata uprawiano tu pomidory i ogórki (na słomie, potem na matach z wełny mineralnej – pierwsze zakupione w ramach SAPARD) oraz róże na kwiat cięty. – Z czego wyniknęła zmiana uprawianego gatunku? Otóż z wysokich kosztów ogrzewania – tłumaczy pan Rafał. Przeżyliśmy też w 2011 r. aferę z Escherichia coli, kiedy to ogromnie spadło spożycie warzyw, szczególnie ogórka. Dokładając do listy rosnące koszty pracy ręcznej, mamy przyczynę rezygnacji z najpopularniejszych gatunków na korzyść kalafiora.
Doświadczenie 3-letnie
Kalafior gości w macewskich szklarniach trzeci rok, więc gospodarze mają już pewne doświadczenie i poprawiają błędy, chociaż jak wiadomo – każdy rok jest inny i niestety nie ma szablonu działań. – Zacznijmy od tego, że sadziliśmy za gęsto – analizuje Małecki. W pierwszym roku posadziliśmy 17 tys. sztuk, ale wycięliśmy 12 tysięcy. Rok później posadziliśmy mniej – 15 tys., wycięliśmy jak przed rokiem. Tak więc w tym roku zeszliśmy do tych 12 tysięcy. Ile zbierzemy, czas pokaże.
– Druga sprawa – ogrzewanie. W pierwszym roku zjadło połowę dochodu. Tylko przepalając, zużyliśmy 24 tony miału. Cena róży w tamtym sezonie wynosiła ok. 3,50 zł. W kolejnym roku grzania już nie było, podobnie jak w bieżącym sezonie. Przy spadkach temperatur rośliny były okrywane agrowłókniną. Cena w minionym roku kształtowała się na poziomie 5,50 zł. Za tegoroczne, trochę mniejsze róże, których do skrzynki wchodzi 7–8 sztuk dostajemy 4,50–5,50 zł, za większe (6 na skrzynkę) płacą 7,00–8,00 zł – skrupulatnie wylicza gospodarz.