Mszyca, mszyca, mszyca... Nie zawsze się pojawia na polu. Żeruje po dolnej stronie liści ogórka, gdzie wysysa soki z tkanek roślinnych. Bardzo szybko się rozmnaża, więc łatwo może doprowadzić do zamarcia rośliny, ale czy całej plantacji?
Silnie porażone przez mszyce rośliny widać z daleka. Mają one zdeformowane liście i pokrój, jeśli spojrzymy pod spód liści ujrzymy kobierzec mszyc. Takie rośliny nadają się tylko do wyrzucenia i najlepiej jeśli zrobimy to jak najszybciej. Pamiętajmy, że większość mszyc nie jest zdolnych do lotu. Tylko w niektórych pokoleniach, zależnie od gatunku, pojawiają się lotne samice.
Naturalnym wrogiem tych małych szkodników są biedronki, a szczególnie ich larwy, które odżywiają się mszycami. Jeśli ktoś nie wie, jak wygląda larwa biedronki jej zdjęcie zamieszczamy w niniejszym artykule.
Zauważając szkodnika często przestajemy racjonalnie myśleć. Nasz tok rozumowania jest podobny do tego: SZKODNIK NA POLU = POTRZEBA DZIAŁANIA. Najczęstszym wyborem będzie oczywiście zabieg chemiczny. Do zwalczania mszycy są dopuszczone oczywiście środki chemiczne. Tylko, czy rzeczywiście warto?
Ja na swoim polu nie stosuję środków chemicznych. Zauważyłem, że równocześnie z mszycami pojawiły się biedronki. Są wszędzie, liczę że poskładają mnóstwo jaj i niebezpieczeństwo zostanie zażegnane. Już teraz widoczne są żerujące larwy "bożej krówki". Użycie w tym momencie środków chemicznych, wyniszczyłoby również populacje pożytecznych owadów, nie tylko biedronek. Ogórki zostałyby pozbawione naturalnej ochrony.
My Ogrodnicy potrzebujemy edukacji. Znajomość zależności między poszczególnymi gatunkami jest nam niezbędna. W przyrodzie wszystko ma jakiś cel. Postarajmy się z nią współpracować, po to by osiągać jak najwyższe i jak najzdrowsze plony.