StoryEditor

Producenci papryki: dziwią nas doniesienia o zmowie cenowej

29.10.2020., 00:00h

- W tym roku producenci papryki nie mogą narzekać na ceny skupu. Są one wyższe niż w latach ubiegłych, dlatego dziwi mnie twierdzenie Mazowieckiej Izby Rolniczej, że w tym sezonie mamy do czynienia ze zmową cenową – mówi w rozmowie z nami Mirosław Łuska, prezes Zrzeszenia Producentów Papryki RP. Zwrócił uwagę, że coraz większym problemem branży staje się brak współpracy nauki z praktyką.

Producenci papryki z zagłębia produkcji tych warzyw w Polsce, czyli z okolic Radomia, oceniają ten sezon jako udany.

- Naprawdę nie możemy narzekać na cenę. Za paprykę I klasy dostajemy ok. 3,50 z/kg, a za premium nawet powyżej 4 zł – wylicza Łuska.

Przyczyną wzrostu stawek są mniejsze zbiory papryki w stosunku do lat ubiegłych. To w głównej mierze wynik nieudanej produkcji w polu. Czerwcowe deszcze mocno zmniejszyły zbiory. Na tych plantacjach zaobserwowano też porażenie chorobami pasożytniczymi i bakteryjnymi.

- Nasze uprawy pod osłonami nie odczuły aż takiego wpływu warunków klimatycznych, więc plony są zadowalające – ocenia Łuska.

Zmowa, ale nie cenowa

Prezesa dziwią natomiast informacje Mazowieckiej Izby Rolniczej jakoby na rynku papryki była w tym sezonie zmowa cenowa. Według Izby antykonkurencyjne porozumienia dotyczyły podmiotów skupowych w regionie Przytyk – Potworów – Radzanów.

- W ogóle nie dostrzegliśmy takich symptomów. Myślę, że te rewelacje wynikają z jakiejś gry handlowej między producentami a sieciami handlowymi – mówi prezes Zrzeszenia Producentów Papryki RP.

Nauka nie dla praktyki

Pogłębiającą się już od wielu lat bolączką producentów papryki jest brak współpracy praktyki z nauką. Mirosław Łuska zwraca uwagę, że badania i doświadczenia Instytutu Ogrodnictwa w Skierniewicach są nie przeprowadzane na plantacjach rolników z okolic Potworowa czy Przytyku.

- Nauka sobie, my sobie. Jesteśmy przecież największym zagłębiem paprykowym w Polsce produkując 90. proc. papryki w Polsce, więc to u nas powinny być przeprowadzane te doświadczenia. Ale niestety, Instytut nie ma pieniędzy na takie działania. W Polsce kuleje także doradztwo, zwłaszcza na poziomie wojewódzkim. Dlatego korzystamy z wiedzy i doświadczenia doradców firm produkujących środki dla rolnictwa, jak np. nawozy, nasiona czy opryski – mówi Łuska.

I dodaje, że producentom brakuje także dostępu do laboratorium, gdzie szybko mogli by zbadać poziom pozostałości środków ochrony roślin. 

Brakuje polskich odmian

W Polsce uprawiane są głównie dwie odmiany papryki – Yecla F1 z hodowli Syngenta i Muriel F1 z kolekcji Hazery. 

- Te dwie odmiany najlepiej się udają w naszych warunkach klimatycznych. Muszę przyznać, że do tej pory to Yecla była odmianą wiodącą, ale w tym roku Muriel pokazał swój bardzo wysoki potencjał plonotwórczy – ocenia Łuska.

Jeśli zaś chodzi o polskie odmiany papryki, tu oferta jest bardzo uboga.

- Bardzo brakuje nam rodzimych nasion. Myślę, że to wynika z faktu, iż w Polsce paprykę uprawia się stosunkowo niedługo, bo od 30 lat. Ale jest jedna polska odmiana – Symfonia, która cieszy się bardzo dobrymi opiniami. To jedna z najwcześniejszych odmian papryk do uprawy w tunelach i szklarniach – wyjaśnia Łuska.
ksz
24. listopad 2024 09:44