StoryEditor

Rynek ziemniaka: albo ograniczyć produkcję, albo szukać nowych rynków

09.11.2020., 00:00h

W tym roku plony ziemniaków w UE będą wyższe o ponad 6 proc. Przy restrykcjach związanych z pandemią może okazać się, że popytu na taką ilość nie będzie, a ziemniaki będą sprzedawane za bezcen. W ocenie ekspertów sytuacja jest zła, więc należy ograniczyć powierzchnię ich upraw lub intensywnie szukać nowych rynków zbytu.

W ubiegłym tygodniu odbyło się posiedzenie grupy roboczej „Ziemniaki i Skrobia” Copa-Cogeca.  Zdaniem ekspertów Copa-Cogeca na rynku ziemniaków do marca 2020 r. sytuacja była w miarę stabilna. Podaż i popyt były zrównoważone, a ceny atrakcyjne. Kłopoty przyszły wraz z pandemią koronawirusa. 

- Zamknięcie branży HoReCa spowodowało, że konsumenci częściej wybierali ziemniaki spożywcze, a jednocześnie nastąpiło załamanie sprzedaży ziemniaków przeznaczonych na przetwórstwo, które zaczęły zalegać w magazynach. W efekcie, na kryzys związany z Covidem, nałożył się trwający od kilku lat niekorzystany trend wzrostu produkcji ziemniaków na przetwórstwo - ocenia Zbigniew Górski z Polskiego Związku Producentów Ziemniaków i Nasion Rolniczych i wiceprzewodniczący grupy roboczej „Ziemniaki” w  Copa-Cogeca.

Dlatego zdaniem ekspertów Copa-Cogeca należy ograniczyć powierzchnię ich upraw lub intensywnie szukać nowych rynków zbytu na taki towar. Zwrócili uwagę, że w większości krajów Unii Europejskiej były wyższe nasadzenia, a co za tym idzie wyższe plony. Tak było między innymi w Polsce, gdzie te wzrosty wynosiły odpowiednio 6 proc. i 17 proc.. 

– Zwróciłem uwagę, że nasza sytuacja jest jednak wyjątkowa, ponieważ w zeszłym roku mieliśmy do czynienia w kraju z ogromną suszą, która negatywnie wpłynęła na wszelkie wskaźniki produkcyjne. Stąd tegoroczny wzrost może wydawać się taki duży – tłumaczył podczas posiedzenia Zbigniew Górski.
Prognozy na 2020 r. mówią o produkcji rzędu 54-55 mln ton ziemniaków. Według szacunków oznacza to wzrost plonów o 6,4 proc. w stosunku do 2019.

Chloroprofam, mankozeb i metrybuzyna odstrzelone

Grupa robocza poruszyła także temat wycofywania substancji czynnych w środkach ochrony roślin. Malejąca liczba dostępnych preparatów znacząco wpływa to na spadek opłacalności produkcji. W przypadku produkcji ziemniaków niepokój dotyczy zwłaszcza substancji takich jak: chloroprofam, mankozeb oraz metrybuzyna. 
Pierwszy z nich stosowany jest głównie w obiektach przechowalniczych do zamgławiania ziemniaków zwłaszcza tych przeznczonych do produkcji chipsów i frytek. Ma on właściwości hamujące kiełkowanie bulw. Po wycofaniu chloroprofamu wzrosły koszty przechowywania, a do tego doszedł obowiązek czyszczenia magazynów z jego pozostałości.  

Z kolei mankozeb jest jedną z najczęściej stosowanych w Polsce substancji w ochronie roślin przed patogenami. Obecne unijne zezwolenie na jego stosowanie wygasa 31 stycznia 2021 roku, a to oznacza, że państwa członkowskie muszą cofnąć krajowe zezwolenia na środki ochrony roślin zawierające mankozeb w terminie 6 miesięcy od daty wejścia w życie przepisów. 

I wreszcie herbicyd metrybuzyna, który zwalcza chwasty dwuliścienne w ziemniakach, a który będzie mógł być używany do końca czerwca 2021 .

Zdaniem ekspertów Copa-Cogeca w unijnych decyzjach dotyczących wycofywania kolejnych substancji aktywnych potrzeba jest więcej naukowych dowodów, a mniej emocji.  
- Wysłaliśmy już pismo do Komisji Europejskiej oraz Parlamentu Europejskiego, aby bardziej wierzyć ekspertom EFSA (Europejska Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności). Ich badania nie wykazują, żeby te preparaty były szkodliwe dla zdrowia ludzi. Ale niestety zarówno Komisja jak i Parlament podchodzą do sprawy bardzo politycznie i nie zwracają uwagi na opracowania naukowe – podsumował Górski. 

ksz, oprac. na podst. FBZPR
25. listopad 2024 03:08