Jedno schodzi z pola, drugie, zawczasu wysiane i zapikowane, zajmuje miejsce pierwszego, przyspieszane, opóźniane i tak od stycznia (pierwsze wysiewy w szklarni) do późnej jesieni kręci się warzywnicza karuzela u Genowefy i Andrzeja Jurgów z Nochowa (Wielkopolska). Zatem po kolei.
Rodzina Jurgów ma w posiadaniu 18 ha własnych i prawie drugie tyle dzierżawionych. Ważne miejsce, bo 7 ha, zajmuje corocznie pomidor. Jurgowie należą do samowystarczalnych ogrodników, samodzielnie produkujących rozsady w multiplatach, również sami, wykorzystując siły rodziny, zajmują się zbytem.
– Pierwsze pomidory siejemy, trochę ryzykując, na początku marca, bo obsadzamy 2 ha już w końcu kwietnia, pozostałą rozsadę z nasion wysianych w końcu marca sadzimy na 5 ha, jak Pan Bóg przykazał, po „zimnej Zośce” – informuje Jurga. Początki produkcji rozsady wyglądały tak, że nasiona były wysiewane wprost do wielodoniczek, w celu uniknięcia pikowania. Jednak spore ubytki i niewyrównanie rozsad skłoniły właścicieli do częściowego powrotu do zarzuconej technologii – siewu do skrzynek wysiewnych i pikowania do multiplatów… kw
Więcej w numerze 3/2016 WiOM, s. 22-26.