Na zakwaszenie gleb ma wpływ także klimat, stosowanie nawozów mineralnych dodatkowo obniżających odczyn gleby oraz to, że znaczne ilości wapnia wynoszone są z gleby z plonami roślin.
Głównym problemem jest znaczy udział gleb bardzo kwaśnych i kwaśnych. Najwięcej, bo aż 60% takich gleb jest na Podkarpaciu. Najmniej takich gleb (do 40%) jest w woj. kujawsko-pomorskim, wielkopolskim, dolnośląskim, opolskim, śląskim i świętokrzyskim. O dziwo – znacznie lepiej jest z zasobnością gleb w magnez, gdzie tylko na Lubelszczyźnie udział gleb o bardzo niskiej i niskiej zasobności w ten składnik przekracza 40%, a np. w woj. świętokrzyskim, małopolskim, warmińsko-mazurskim i opolskim udział tych gleb nie przekracza 20%.
Z potasem bardzo źle
Najgorzej przedstawia się natomiast zasobność polskich gleb w potas. Poza woj. warmińsko-mazurskim, zachodniopomorskim, lubuskim, dolnośląskim i opolskim w pozostałych województwach ponad 40% gleb ma bardzo niską i niską zasobność w przyswajalny potas. Najgorzej jest pod tym względem na Mazowszu – ponad 60% gleb ma bardzo niską i niską zawartość przyswajalnego potasu. Bardzo niską i niską zawartość w przyswajalny fosfor ma ponad 40% gleb w woj. podlaskim, świętokrzyskim, małopolskim i podkarpackim. W pozostałych województwach jest z tym lepiej, ale i tak problem bardzo niskiej i niskiej zasobności dotyczy od 20% do 40% gleb.
Przytoczone dane pochodzą z analiz próbek glebowych wykonywanych w Polsce w Stacjach Chemiczno-Rolniczych (ok 1,6 mln przebadanych próbek w latach 2011–2014). Co ciekawe, te dane korespondują z wynikami analiz w ramach programu Grunt to Wiedza. Generalnie wynika z nich, że średnio w Polsce bardzo kwaśny i kwaśny odczyn ma 46% gleb, niską i bardzo niską zawartość przyswajalnego potasu 43% gleb, niską i bardzo niską zawartość przyswajalnego fosforu – 33% gleb, a niską i bardzo niską zawartość przyswajalnego magnezu 31% gleb.
Na domiar złego, polskie gleby są także (z małymi wyjątkami) bardzo ubogie w próchnicę, a przez to mają małą pojemność sorpcyjną i ograniczone możliwości gromadzenia zapasów wody glebowej. Tym bardziej znaczenia nabierają systematyczne (raz na cztery lata) analizy chemiczne gleb, które pozwalają rolnikowi poznać rzeczywistą wartość gleby i rzeczywiste ilości składników pokarmowych dostępnych dla roślin. Analizując takie dane samodzielnie lub korzystając z doradztwa nawozowego, rolnik ma możliwość wyrównania braków makro- i mikroskładników znajdujących się w glebie. Często ma też możliwość ograniczenia, a nawet rezygnacji z nawożenia danym pierwiastkiem, występującym w wystarczającej ilości, tj. na poziomie wysokiej zawartości form przyswajalnych.