Kwestię certyfikacji rolnictwa ekologicznego omówił inspektor Łukasz Kozak z Polskiego Centrum Badań i Certyfikacji w Poznaniu. To jedna z 13 jednostek certyfikujących w Polsce. Kozak zwrócił uwagę, że funkcjonowanie systemu kontroli i certyfikacji produkcji ekologicznej w Polsce oparte jest o wiele podmiotów.
Przytoczył także dane, z których wynika, że powierzchnia użytków ekologicznych w Polsce wynosi 0,49 mln ha. To odpowiada zaledwie 3 proc. wszystkich gruntów rolnych w naszym kraju. A w Europie Zachodniej jest to ponad 2,5 raza więcej. Najwięcej ekologicznych gospodarstw jest w woj. zachodniopomorskim, podlaskim i warmińsko-mazurskim. Wzrost ekologicznej produkcji obserwowany jest przede wszystkim w warzywach, zbożach, roślinach sadowniczych, strączkowych i przemysłowych, a także w ziemniakach. Ale z roku na rok spada liczba ekologicznych rolników.
Przestawianie produkcji na rolnictwo ekologiczne musi potrwać. Wymogi są takie, by w produkcji roślinnej grunty podlegały konwersji dwa lata w przypadku upraw rocznych i trzy lata w sadach, na plantacjach, winnicach czy w chmielnikach.
Kozak przypomniał, że zasady produkcji w rolnictwie ekologicznym wykluczają chemiczne środki ochrony roślin, nawozy sztuczne czy GMO. Stosowane mogą być preparaty biologiczne, wyciągi roślinne czy naturalne nawozy. Ale należy pamiętać, że azotu z obornika nie można podać więcej niż 170kg/ha rocznie. Można jednak ubiegać się o odstępstwa od tych warunków.
- Obecnie takich wyjątków jest 19, np. uznanie z mocą wsteczną uprzedniego okresu jako części okresu konwersji lub wyrażenie zgody na prowadzenie równolegle produkcji ekologicznej i konwencjonalnej – wymienił prelegent.
Zapraszamy do obejrzenia wypowiedzi!